(perspektywa osoby trzeciej)
Siedzieli oparci o ścianę, a Jeremy usilnie próbował znaleźć jakieś
informacje. Na próżno. Kiedy już coś miał szybko mu to umykało i wszystko
trzeba zacząć od nowa.
-Co się dzieję?-chłopak krzyknął waląc
w klawiaturę pięścią.-Jak to w ogóle możliwe?
-Ale co?-reszta dobiegła i wyglądała
blondynowi.
-Super-komputer sam walczy z Xaną…-przełknął
głośno ślinę-Wygrywa.
-Przecież to nie mo…-Aelita zniknęła w
białym świetle tak samo jak reszta.
***
Yumi leżała w lesie, głowę miała opartą o brzuch Williama. Oszołomiona
zaczęła się powoli podnosić i rozglądać po okolicy, nie wiedziała gdzie jest i
dlaczego akurat z Willem.
-William, wstawaj!-kucnęła przy nim i
potrząsnęła nim.
-Gdzie ja jestem?-chłopak się ocknął, a
ona usłyszała przejeżdżający samochód, szybko pomogła mu wstać i ruszyła w
stronę ulicy.
Wybiegła na ulicę i już wiedziała gdzie jest, starała się o tym zapomnieć,
nie chciała tego pamiętać.
-Świetnie, może znajdziemy drogę do
domu!-czarnowłosy ucieszył się z widoku asfaltowej drogi.
-Proszę chodźmy stąd!-krzyknęła i
pociągnęła go za rękę.
-Czemu?
-Proszę.-wyszeptała i z przerażeniem w
oczach próbowała wbiec z powrotem do lasu. Na próżno uderzyła nie widzialną
ścianę.
-Pole siłowe.-wymamrotał i czekała na to ca ma się wydarzyć. Stała na
środku ulicy a łzy ciekły ciurkiem po jej twarzy.
-Co się dzieję?-William otulił ją
ramieniem i otarł łzy.
-Patrz!-wskazała na jadąc czarny samochód.
-Może nam pomogą?-ona pokręciła głową i
dalej stała w miejscu, on próbował ją odciągnąć, by nie stała się jej krzywda.
Nie spodziewał się jednak, że samochód przeniknie przez nich. Z drugiej strony wyjechał drugi czerwony samochód wpadł w poślizg i uderzył w ten, który ich
przeniknął.
William obrócił głowę, a ona patrzyła na to już bez żadnej łzy na twarzy.
-W czarnym siedziałam ja i moja
rodzina..-wymamrotała-Moja starsza siostra zginęła. Ja, Hiroki, mama, tata
przeżyliśmy, wyprowadziliśmy się do Francji by nic nam nie przypominało o
stracie Yuko.-mówiła coraz ciszej-Nikt o tym nie wiedział o prócz naszej
rodziny…Teraz wiesz też i ty.
-Tak mi przykro…-Will przytuli ją, a
białe światło znowu ich ogarnęło.
***
-Odd głąbie zejdź mi z nogi!-głos
Ulricha rozległ się po pomieszczeniu, w którym znajdował się ta dwójka.-Gdzie
my jesteśmy?
-To pokój moich rodziców..-Odd
oniemiał-Gdzie są meble?
-Co ty wygadujesz?-Ulrich otworzył
drzwi i wyszedł na korytarz.
-Jesteśmy w moim domu, we Włoszech.-Odd
ucichł.-NIE!
-Co się tu dzieję?-Ulrich wciąż nie
wiedział o co chodzi.
- Wiesz jak trafiłem do Kadic?
-Nie.-Stern nigdy nie pytał o to
przyjaciela.
-Moi rodzice, zabrali moje siostry i
się wyprowadzili zostawiają mnie u babci. Babcia wysłała mnie tutaj z myślą, że
rodzice się mną zainteresują, ale tak nie było. Nie widziałem ich od 6 lat,
dzwonią tylko do mnie raz na 2 miesiące z myślą, że to wystarczy, można powiedzieć,
że mnie porzucili.
-Nie wiedziałem.-Ulrich położył rękę na
ramieniu przyjaciela i obydwoje zaczęli znikać w białym świetle.
***
Pod dłoniami czuła trawę, a jej różowe włosy układał letni wiatr, leżała
na trawie obok blondyna, zaczęła powoli wstawać i jak wszyscy inni zastanawiać
się gdzie się znajduje. Szybko ocuciła Jeremiego.
-Jeremy?-zapytała wpatrując się w
chłopca, który był jej dziwnie znajomy-To nie jesteś ty?
-Tak to ja…-powiedział z zażenowaniem-Ale
moje dzieciństwo nie było aż tak kolorowe..
-Co?-Aelita lekko się oburzyła-Twoje
nie było kolorowe, ja mieszkałam w wirtualnym świecie i gdyby nie ty, nie wiem
czy byś teraz ze mną rozmawiał twarzą w twarz..
-Nie wierzysz?-blondyn cicho westchnął
i ustawił Aelitę w stronę siebie samego tylko młodszego-To spójrz.
Grupa chłopców znęcała się nad Jeremim, połamali mu okulary, podbili
prawe oko i zostawili siniaki od kopnięć. Pozbierał się i szybko uciekł do
domu. Różowowłosa patrzyła w tą scenę i szybko uderzyła ją fala smutku.
-Dlatego trafiłem do Kadic, jako kujon
nie miałem tu życia. Jedyną możliwością było przeniesienie mnie do internatu
gdzie w końcu się zaaklimatyzowałem i zdobyłem przyjaciół i znalazłem ciebie.
Za nim trafiłem gdzie trafiłem miałem prawdopodobnie gorzej od ciebie.
-To straszne…-dziewczyn rzuciła mu się
na szyję i mocno się do niego przytuliła. Stali tak dopóki nie zniknęli w biały
promieniach.
***
-Yumi!-słyszała swoje imię, ale ciężko
było jej otworzyć oczy-Yumi!
-Ulrich?-była oparta o kolana Sterna i
mrużyła oczy by zobaczyć jakąkolwiek sylwetkę-Gdzie jestem?
-Jesteśmy
u mnie…w domu.-ciężko mu było o tym powiedzieć, będąc nie długo z Oddem, wiedział
już czego ma się spodziewać i nie było to nic przyjemnego.
-To twoja przeszłość prawda?-położyła
dłoń na policzku Ulricha i otarła kciukiem łzę, która spływała mu po policzku.
-Prawda.-powiedział i zamknął drzwi
pomieszczenia, w którym się znajdowali.
-Co to jest?-Yumi wstała jak na rozkaz
gdy usłyszała jakieś uderzenie-To twój ojciec prawda?-Ulrich skinął głową i
schował twarz w jej włosach.
-Mama starając się mnie bronić wysłała
mnie do Kadic, stwierdziła, że to będzie lepsze rozwiązanie, niż to, że przez
resztę życia miałbym cierpieć. Nie kłamałem mówiąc, że mam ciężkie relacje z
ojcem, a ciężkie to było mało powiedziane.
***
Wszyscy stali znowu tak samo. Wokół Jeremiego, siedzącego przed monitorem.
Wszyscy byli oszołomienie oprócz Williama, który cieszył się, że nikt nie wie o
tym dlaczego tu trafił.
-Xana…-Aelita wyszeptała nazwę wirusa,
z którym od lat się zmagają-On…On zniknął.
-Xana sprowadził nas w to miejsce, ale
wiedział, że popełnił błąd. Objawiał się u nas pod różnymi postaciami i robił
różne rzeczy abyśmy się spotkali, ale wiedział, że go pokonamy, dlatego zniknął
i włączył odliczanie.
-Jremy, jakie odliczanie?-Yumi
otworzyła szeroko oczy i zauważyła zegar na monitorze.
-Za minutę cofniemy się w czasie do
tego momentu, który zmienił nasze życie, Xana i komputer kwantowy nigdy nie
powstaną my się nigdy nie spotkamy,
każdy będzie żyć tam gdzie żył, nasz historia właśnie dobiega końca.
* * *
Ta przygoda dobiega końca, miała być
dłuższa dużo dłuższa, ale nie mam po prostu już siły tego prowadzić.
Wprowadziłam jakiś tam tajemniczy wątek, który można by rozwiązać, ale nie mam
już na to ochoty. Nie zabijajcie mnie za to. Powiem tylko tyle, że zacznę historię, która będzie tak jakby
kontynuacją tej. Mam nadzieję, że się spodoba to co napisałam.