Minął tydzień od pojawienia się blizny na prawej dłoni. Pieczenie i
okropny ból czułam tylko trzy razy w tym tygodniu. Sisi wciąż nie daje mi
spokoju z tą gazetką. Udało nam się chwilowo uśpić Xanę. Jeremy mówił, że
wirus, którego wgrał podziała jeszcze kolejny tydzień, ale mimo to i tak cały
czas nie odrywa wzroku od komputera. Aelita prawie wybaczyła Einsteinowi, ale
nie wie jak wyciągnąć go sprzed laptopa. A Odd przyjął sobie na cel Rachel,
której ostatnio nie układa się z Williamem. Tydzień, krótki, ale jak dla mnie
wiele się wydarzyło. Teraz próbowałam znaleźć Ulricha, który skutecznie chował
się przez cała sobotę. Przypomniałam sobie, że Ulrich wspominał mi o miejscu na
dachu Kadic. Wiem, że przesiaduje tam gdy chce pobyć sam. Przeszłam przez
korytarz gdy dotarłam do starej i zakurzonej drabiny. Rozejrzałam się czy nikt
nie idzie i wspięłam się po niej. Szczęście, że miałam na sobie 2 grube bluzy
inaczej bym chyba zamarzła. Zobaczyłam poduszki ułożonej jakby w ‘fortece’
wśród których siedział Stern.
-Hej.-mruknęłam cicho siadając obok
niego.
-Hej.-po dłuższej chwili odpowiedział
mi lecz wzrok miał wbity w jakiś punkt bardzo od nas oddalony.
-Co się stało?-znam go już tyle lat i
nie wiem po co w ogóle zadaje to pytanie skoro już i tak znam odpowiedzieć.
-Nic.-standardowa odpowiedź, lecz ja
nie mam zamiaru się jeszcze poddawać.
-Bądźmy szczerzy…
-Ale z czym?
-Czy okłamywanie mnie ma dla ciebie
jakikolwiek sens?
-Chodzi o Williama…-nie takiej
odpowiedzi się spodziewałam- Widzę jak patrzy na ciebie, a ty to odwzajemniasz.
-Zaczyna się..-cicho mówię pod nosem
ledwo powstrzymując śmiech.
-To nie są żarty!-trochę poirytowany
podszedł do murka, który ogradzał krawędź dachu.
-Nie jesteś mistrzem
spostrzegawczości.-siadam na murku obok niego i po cichu się śmieję.
-Nie rozumiem cię.
-Zrozum, że zawsze z Willem chodziła
Rachel i to do niej zawsze się uśmiechałam, a że William patrzył się na mnie to
ja już nie mam nic z tym wspólnego.
-Jestem idiotą..-powiedział cicho i stanął
naprzeciwko mnie, a dłonie położył na moich.
-Nie zaprzeczam..- z jego strony
ujrzałam tylko uśmiech, a potem tylko namiętny pocałunek, którego pragnęłam
przez cały dzień.
Wróciłam do pokoju i ujrzałam
wystrojoną Aelitę. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Gdzie idziesz?-zapytałam kładąc się na
łóżku.
-Jeremy zaprosił mnie do
kina.-zadowolona Aelita szukała butów w szafie aż w końcu wyciągnęła czarne
buty na niewysokim obcasie.
-Powodzenia!-zdążyłam krzyknąć za nim
oddaliła się od pokoju.
Siedziałam sama w pokoju i prawie
zasnęłam gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-To ja.-rozpromieniona siostra
Einsteina weszła do mnie do pokoju.
-Hej.-powiedziałam przeciągając się na
łóżku.
-Mam pomysł!!
-Zamieniam się w słuch..
-Urządzimy babski wieczór. Najpierw
pójdziemy do kina, poszwendamy się po mieście, a potem…-pokazała mi pianki do
farbowania włosów jedna czerwona, a druga fioletowa.
-To lepiej się zbierajmy.-chwyciłam
torebkę i kurtkę ubrałam trampki i wyszłam z pokoju.
Poszłyśmy na komedię romantyczną. Kupiłyśmy popcorn, colę i poszłyśmy na
salę. Wybrałyśmy miejsca na samym końcu. Byłyśmy my i jeszcze jakaś parka. Cały
film wygłupiałyśmy się i rzucałyśmy prażoną kukurydzą . Wychodząc z Sali
zauważyłam Aelitę z Jremym i od razu do nich poszłam.
-Jak film?-zapytałam i zaczęłam sączyć
napój przez słomkę.
-Źle, jakieś idiotki popsuły nam całą
atmosferę.-zaczęłam się dusić tylko dlatego, że pijąc zaczęłam się śmiać.
Rachel jako ‘dobra przyjaciółka’ mocno uderzyła mnie ręką w plecy. Tymi
idiotkami byłyśmy my, ale lepiej żeby się nie dowiedzieli.
-Chodź skarbie, bo jeszcze mi tu
zejdziesz..-Rachel troskliwym tonem odniosła się do mnie po czym obydwie
wybuchłyśmy śmiechem. Wyszłyśmy z kina. Po drodze do Kadic kręciłyśmy się na
znakach, skakałyśmy z różnych murków i udawałyśmy rozpacz skacząc z krawężnika
na ulice. Ten wieczór był jednym z najlepszych. Rachi jest taką przyjaciółką
przed, którą mogę być sobą nie zachowując żadnych zasad.
Wróciłyśmy do internatu i od razu zaczęłyśmy się za farbowanie włosów, nawet
nie zauważyłam, że z krótkich włosów mam już włosy do połowy łopatek. Moje
włosy z czarnych zrobiły się czerwone, mimo, że sądziłam iż nie jest to w ogóle
możliwe. Rachel zafarbowała swoje na fiolet i jej akurat to pasowało.
Zakręciłam moje włosy na lokówce i przejrzałam się w lustrze.
-Przebierzmy się tak by nas inni nie
poznali.-zaproponowałam wyjmując jedyną różową rzecz z mojej szafy czyli
sukienkę. Ubrałam do tego czarne szpilki i byłam nie do poznania. Podreptałam z siostrą Jeremiego do pokoju Odd
i Ulricha. Ją od razu poznali, ale ze mną był problem.
-Jestem Katy.-powiedziałam pierwsze
lepsze imię jakie ślina mi przyniosła. Jak się bawić to na całego.
-Ulrich zabaluj sobie dzisiaj. Yumi się
o tym nie dowie…-Odd mrugnął do przyjaciela, a w tym momencie moja mina musiała
być bezcenna.
* ~ *
Część druga pojawi się jutro lub po
jutrze. http://codezycie.blogspot.com/ ß---------zapraszam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz