sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 15

                                                    ♥♥♥
-ODD!-krzyknęłam gdy zobaczyłam Włocha na dziedzińcu i od razu do niego podbiegłam.
-Coś się stało?-zapytał jakby był niczemu nie winien.
-To ty nie wiesz?-udałam zdziwienie.
-O czym ty do mnie mówisz?
-Ulrich, Sisi, randka, kojarzysz?-wymieniłam kluczowe słowa mając nadzieję, że zrozumie.
-Aaaaaa…-mruknął miotając wzrokiem-To tylko taki niewinny żarcik..
-To powiedz to Elizabeth!
-Po co?-zapytał z dużym zdziwieniem.
-Pożyczyła ode mnie sukienkę i…-po chwili namysłu zdecydowałam się ciągnąć dalej to co zaplanował Włoch- Zrobimy kawał Sisi..
-Już mi się podoba.-powiedziała Aelita, która cały czas mi towarzyszyła.
-Co masz zamiar zrobić?-pytał zaciekawiony Odd.
-Namówię Ulricha by poszedł z nią na randkę i by co najmniej spróbował ją pocałować. W tedy szybko wymieni się miejscem z Hervem a Milly zrobi jej zdjęcie.
-A jak ich namówisz?-zrezygnowany Della Robia siadł na ławce.
-Ty Odd..namówisz Milly by przyszła o 18 do parku z aparatem.-wskazując na niego palcem powiedziałam mu jego zadanie- A ty Ali dałabyś radę namówić Herv’a?
-Nie ma sprawy.-powiedziała i poszła.
      Miałam najgorsze zadanie. Musiałam namówić Sterna. Nie będzie łatwo jest zbyt dużym uparciuchem. Szłam powoli do jego pokoju. Zapukałam i chwilę poczekałam.
-Proszę.-usłyszałam cichy głos Sterna i weszłam do pokoju.
-Hej.-rzuciłam krótko i siadłam obok niego na łóżku.
-Hej.-zagadkowo odparł zamykając podręcznik do fizyki.
-Dziś wieczorem idziesz na randkę do parku z Sisi.- rzuciłam prosto z mostu.
-Czyś ty do reszty oszalała kobieto?!-wybuchł z wielkimi pretensjami.
-Ej spokojnie to ma być tylko żart..-wytłumaczyłam mu cały plan, z każdym zaplanowanym szczegółem. Wydawało mi się, że go przekonałam ale nie jestem tego pewna.
-Wszystko jest tak ukartowane, żeby Elizabeth była na pierwszej stronie gazetki?-czy każdy facet zawsze musi wszystko 5 tysięcy razy przemyśleć.
-Tak.-odpowiedziałam wypuszczając powietrze-To jak zgadzasz się?
-No nie wiem..-zrobił dziwną minę jakby wahał się nad odpowiedzią.
-No proszę..-zatrzepotałam rzęsami i musnęłam go w policzek.
-Dobra.-wiedziałam, że się podda- Zgadzam się tylko dlatego, że nie potrafię ci odmówić. –chciałam już wyjść gdy w ostatnim momencie Ulrich objął mnie w pasie od tyłu.
-Między nami na pewno już wszystko w porządku?-czułam jego oddech na mojej szyi.
-Na pewno.-obróciłam się tak, by stać do niego twarzą w twarz. Kasztanowe włosy i orzechowe oczy. Dwa odcienie brązu, które tak bardzo kocham. Stanęłam na palcach i pocałowałam Sterna, a on odwzajemnił pocałunek.    
-Bądź o 18 w parku.-wyrwałam się z jego objęć i wyszłam z pokoju.
Była 17.45 i, więc poszłam w umówione miejsce. Moje buty zostawiały odciski w śniegu, którego trochę przybyło. Wszyscy już tam byli, schowaliśmy się za krzakami, które były za ławką na której miało dojść do ‘pocałunku’.
-Oh Ulrich wiedziałam, że w końcu zrozumiesz, że to ze mną powinieneś być zamiast z tą przebrzydłą Yumi…-zaszczebiotała ta idiotka Sisi.
-Taakk…- Niemiec z wielką nie chęcią szedł z nią za rękę kiedy obydwoje siedli w umówionym miejscu. Kiedy miało dojść do pocałunku szybko się wymienił miejsce z Hervem. Kiedy Milliy pstryknęła śliczne zdjęcie, wszyscy uciekliśmy z miejsca zdarzenia. Kiedy byliśmy na dziedzińcu rozległ się okropny krzyk na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Kiedy chcieliśmy udać się do pokojów zaczepił na Jeremi, który powiedział, że jest atak. Wszyscy pobiegliśmy do fabryki. Blondyn wysłał do sektora polarnego.
-Wysyłam wam pojazdy.
 Wskoczyłam wraz z Aelitą  na hulajnogę i poleciałam w stronę wieży. Czekały na nas trzy kraby, 2 mega-czołgi i 4 tarantule.
-No nie!-krzyknęłam kiedy dostałam od kraba. Zestrzeliłam jednym ruchem 2 potwory co bardzo mnie ucieszyło. Oczywiście znowu musiałam dostać i wrócić na ziemię. Pojechałam windą do pomieszczenia gdzie siedział Jeremi, stanęłam za nim i śledziłam postęp-o ile można to tak nazwać-reszty. W pewnym momencie Ulrich dostał drugi raz i wrócił. Poczułam straszny ból na prawej dłoni. Kiedy podniosłam ją do góry by sprawdzić o co chodzi, zobaczyłam czerwoną bliznę w kształcie serca z dziurką od klucza. Kiedy dotknęłam owe znamię zorientowałam się, że Stern stoi tuż za mną.
-Też to mam..-powiedział szeptem pokazując prawą dłoń na której widniała blizna taka sama jak moja.
-O co tu chodzi?-pytałam się cicho chłopaka, który stał za mną. Wzruszył tylko ramionami. Nic nie rozumiem…Obydwoje wracamy z Lyoko z bliznami w kształcie serca, mamy to na tych samych dłoniach, totalne szaleństwo.
-Sprowadzam was.-głos Einsteina przegonił moje myśli. Wszyscy wrócili, staliśmy w miejscu.
-Mam już dość przepraszania..-zaczął Jeremie-Dziś chcę was przeprosić ostatni raz. Chcę dostać drugą prawdziwą szanse. Dla jasności mnie i Laury nic już nie łączy. Chcę być prawdziwym przyjacielem dla was wszystkich.
-Mamy ci z powrotem zaufać tak jak gdyby nigdy nic?-zapytał ponuro Odd.
-Nie będzie łatwo odbudować to co było aż tak naciągnięte ale da się spróbować.-jako jedyna próbowałam go choć trochę poprzeć mimo tego co zrobił.
-Wiem i dlatego chcę spróbować..-ciągnął dalej okularnik.
-Dobra masz czystą kartę, ale spróbuj coś spieprzyć to nie ręczę za siebie.-zdziwiła mnie odpowiedź Williama, przecież on zawsze olewał nasze spory i przeróżne kłótnie.
-Rozumiem.
     Śniegu było aż po kostki, wszędzie było ciemno i było dość zimno. Wracaliśmy wszyscy cicho przez park. Ulrich cały czas trącał moją dłoń swoją, kiedy postanowił spleść nasze palce w uścisk  
                                               * ~ *
       Sobota, dziś miała wyjść specjalne wydanie gazetki. Jestem bardzo ciekawa reakcji Sisi, kiedy zobaczy się na okładce. Szłam powoli na stołówkę kiedy poczułam na ramionach rękę mojego chłopaka. Znowu poczułam silne pieczenie w miejscu znamienia. Ulrich widząc to przyłożył moją rękę do swojego policzka, który był lodowaty. Przyniosły mi to ukojenie.
-Wiesz, że powinniśmy powiedzieć o tym reszcie?-zapytałam zabierając rękę i spoglądając na nią.
-Wiem.
                                                  * ~ *

No nareszcie się z ty uporałam. Myślałam, że nigdy nie skończę tego wpisu. Mam nadzieję, że ten wątek o tych dziwnych bliznach jest odrobinkę ciekawy. Mam nadzieję, że będzie się podobać.

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 14

                                                                      ♥♥♥
       Wszyscy wróciliśmy do internatu i rozeszliśmy się do pokojów. Pod wpływem emocji nie mogłam nic zrobić. Ręce mi się ze złości strasznie trzęsły. Postanowiłam pójść na stołówkę po herbatę. Wracając starałam się jej nie wylać. Odłożyłam ją, chwyciłam moją piżamę i poszłam się umyć. Pozwoliłam na to by ciepła woda obmyła moje ciało. Po prysznicu ubrałam piżamę i podeszłam do lustra by zmyć makijaż. Rozczesałam włosy, umyłam zęby. Zgarnęłam moje rzeczy, po drodze słyszałam płacz, który dobiegał z pokoju Rachel i Sisi. Odłożyłam moje rzeczy do mojej szafy i poszłam do dziewczyn, bo co jeśli to blondynka płacze.. Zapukałam i poczekałam chwilę.
-Czego chcesz?!-warknęła siostra Jeremiego.
-Co się stało?-nie wiem o co jej chodziło, ale próbowałam znaleźć tego problem.
-Wyjdź z tond!- nie poznałam jeszcze tego oblicza z jej strony-Chcę zostać sama!
-Co się stało?-próbowałam się jej dopytać.
-To twoja wina!!
-Co ja zrobiłam??-zbiła mnie całkowicie z tropu.
-Jak to co?-mówiła ze łzami spływającymi po policzkach- Podchodzisz do mnie i do Williama i mówisz, że jest ci potrzebny. Mija godzina i kolejna, a go nie. Jest 21.40 a go dalej nie ma, bo ty go potrzebowałaś!
-Rachel…Widziałam go i pytał się czy Cię nie widziałam.-musiałam skłamać by wzbudzać w niej podejrzeń.-Zaraz do niego pójdę i powiem by do ciebie przyszedł Ok?
-Naprawdę?
-Naprawdę.-potwierdziłam i przytuliłam zapłakaną dziewczynę-A teraz się trochę ogarnij bo nie wyglądasz najlepiej.
Chciałam wyjść z pokoju kiedy Rachel jeszcze raz mnie przytuliła.
-Przepraszam.-rzuciła szeptem.
-Nie masz za co przepraszać.-uśmiechnęłam się i udałam się do pokoju Williama by powiedzieć mu o całym zajściu. Miałam szczęście i był akurat w pokoju i czytał książkę.
-Sprawa jest.-powiedziałam siadając na krześle naprzeciwko chłopaka.
-Co tym razem?-powiedział obojętnie odkładając lekturę.
-Czy podoba ci się Rachel?-postanowiłam podejść go trochę inaczej.
-Szczerze?
-Szczerze.
-No to, tak podoba mi się.- oblał się rumieńcem.
-Ty też się jej podobasz.
-Nie rozumiem twojego zamiaru.-chłopak bardzo się zdziwił.
-Idź do niej i powiedz, że wszędzie jej szukałeś.-powiedziałam co od niego chciałam.
-Po co?-on jest bardzo nie domyślny.
-Zrobiła mi awanturę, że ja chcę ukraść jej ciebie. Zniknęliśmy przecież na kilka godzin do Lyoko, a żeby nic nie podejrzewała to wcisnęłam jej pierwsze co mi ślina na język przyniosła.
-Dobra pójdę do niej.-zgodził się, chwycił klucze i wyszliśmy z jego pokoju.
Sama wróciłam do mojego pokoju, wpełzłam po pas pod kołdrę i chwyciłam laptopa. Nie miałam bladego pojęcia gdzie się Aelita podziewała. Włączyłam sobie film i wypiłam chłodną herbatę. Moja współlokatorka wróciła akurat na napisach końcowych. Nic nie powiedziała tylko poszła się umyć. Dla niej było to najgorsze. Słowa Jeremiego przeszywały jej serce na wylot. Mówi, że ją kocha, a potem mówi, że Laura to jego dziewczyna. Sama się w tym mieszam. Wróciła i po prostu zasnęła. Postanowiłam zrobić to samo. Wyłączyłam laptopa i zgasiłam nocną lampkę. Nie mogłam zasnąć. Niby o niczym nie myślałam, nic mi nie przeszkadzało. Przewróciłam się na bok i w pewnym momencie usłyszałam skrzypienie drzwi. Widziałam tylko sylwetkę chłopaka, który wślizgnął mi się pod kołdrę.
-Hej.-powiedział szeptem brunet odwracając się twarzą w moją stronę.
-Co ty tu robisz?-szeptem zapytałam nie ukrywając zaskoczenia.
-Dziś śpię z tobą .-uśmiechnął się do mnie, nie czekał na moją odpowiedź pocałował mnie jak jeszcze nigdy. Z czułością i namiętnością.
-Kocham Cię.-wyszeptał muskając mnie wargami w policzek.
-Ja ciebie też.-wtuliłam się w jego ciało i po kilku chwilach zasnęłam.
                                           *  ~  *
Rano wtulona w Sterna nie mogłam ogarnąć co się dzieje. Wiem tylko, że dziś jest piątek i nie mamy lekcji z powodu jakichś zniszczeń w salach lekcyjnych. Jak zwykle wszyscy jeszcze śpią, a ja umieram z nudów. Sięgnęłam po telefon który wyświetlił mi godzinę 8.26. Postanowiłam się wygramolić i ubrać. Wybrałam gruby, czarny, rozpinany  sweter w białe serduszka, pod to czarną koszulkę i standardowo czarne rurki. Podeszłam do łóżka i opuszkami palców gładziłam Ulricha po twarzy. Przebudził się i położył się na plecach.
-Która jest godzina?-ziewnął i przeciągnął się.
-Jest 8.40.-znowu musiałam spojrzeć na telefon.
-Czyś ty oszalała?!-spojrzał na mnie z wyrzutem, ale potem się uśmiechnął.
-Ale o co chodzi?
-Piątek, wolny PIĄTEK, a ty mnie budzisz tak wcześnie.- to on chyba oszalał.
-A z Oddem pospałbyś niby dłużej?
-No niby nie..-wyczułam zmieszanie w jego głosie.
-I to ja jestem niby winna?
-Daj spokój.-wstał i przyciągnął mnie do siebie. Staliśmy przytuleni do siebie gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Sisi?-otworzyłam drzwi, a Ulrich siadł na moim łóżku.
-Tak, czego się dziwisz?-uszczypliwym tonem odpowiedziała mi.
-Coś chciałaś?-nawet nie zauważyła Sterna siedzącego w moi pokoju.
-Chciałabym pożyczyć czarną sukienkę.-ona chce coś o de mnie pożyczyć? Coś niespodziewanego. Wpuściłam ją do pokoju i pozwoliłam wybrać sukienkę. Nie pytałam jej nawet po co jej to.
-Widzimy się wieczorem Ulrich!-rzuciła wychodząc. Co to miało w ogóle być? Coś czuję, że będzie z tego afera.
-O co chodzi?-spytałam zakładając ręce na piersiach.
-Nie wiem…-odpowiedział, robiąc duże oczy.
-Czyli ona od tak, przychodzi do mnie przed 9.00 pożyczyć sukienkę, a potem mówi ‘Widzimy się wieczorem Ulrich!’-ledwo panowałam nad głosem.-Wyjaśnij!!
-Nie wiem o co chodzi…Ale przecież nigdy bym cię nie zdradził…A już na pewno nie z Sisi.-przysunął się do mnie, chcąc objąć mnie w talii.
-Nie!-odepchnęłam go i wyszłam.
-Yumi..-nie odwróciłam się, tylko poszłam do łazienki.
Przemyłam tam twarz. Pokłóciłam się o totalny drobiazg. Jeszcze banalniejsza sytuacja niż podczas związku z Williamem.
-Przykro mi Yumi..-Aelita weszłam do łazienki.
-Słyszałaś.-nie zapytałam lecz stwierdziłam.
-Nie martw się…Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie.
-Dzięki Aelita.-przytuliłam się do niej.
-Nie ma za co…-powiedziała-Idziemy na śniadanie?
-Okej.-pokierowałam się do wyjścia. Weszłyśmy do stołówki i zajęłyśmy stolik. Gdy jadłam, dosiadł się Stern z Oddem. Jak na złość usiadł obok mnie. Czułam na sobie wzrok chłopaka ale nawet na niego nie spojrzałam. Próbował złapać mnie za rękę, którą miałam pod stołem. Zrobiłam wszystko by mu to utrudnić.
           W pewnym momencie po prostu wstałam i bez słowa wyszłam kierując się do pokoju. Wzięłam czarną torbę, włożyłam do niej telefon, słuchawki i książkę. Poszłam do parku i wdrapałam na dobrze mi znane drzewo. Siadłam na gałęzi i oparłam się o gruby pień. Włączyłam sobie muzykę i wzięłam się za czytanie.
          Czas leciał nie miłosiernie szybko. W pewnym momencie poczułam jak ktoś, próbuje wejść na drzewo na którym aktualnie siedzę. Był to brunet, którego posądziłam kilka godzin temu za zdradę. Zrobiłam mu miejsce na gałęzi.
-Hej.-rzucił, okrywając mnie kocem.-Nie jest Ci zimno?
-Hej.-było to urocze z jego strony, że się tak o mnie martwi-Może trochę…
-Przyszedłem cię przeprosić..-zaczął
- Nie.-przerwałam mu-To ja powinnam cię przeprosić…Byłam zazdrosna o coś co nie było warte uwagi. Nie próbowałam nawet wysłuchać wyjaśnień z twojej strony.-słowa, które wypowiadałam były w 100% szczere-PRZEPRASZAM...
-Rozumiem, że masz problem by mi zaufać, po związku z Williamem i nie jestem na ciebie zły.-uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem.
-Ufam ci najmocniej na świecie…Problem leży w tym, że jestem przewrażliwiona, ale na pewno mi przejdzie.-jedna samotna łza spływała mi po policzku, ale szybko ją otarłam- Wciąż nie rozumiem, dlaczego tylko gdy próbuję cię odepchnąć ty zawsze będziesz, się o mnie martwić..
-Zawsze się martwiłem i zawsze będę…-delikatnie musnął moje wargi swoimi. Zauważyłam białe drobinki we włosach mojego towarzysza, których przybywało.
-Śnieg..-wyszeptałam strzepując płatki z moich włosów.
-Powinniśmy się zbierać..-Stern zeskoczył z gałęzi i czekał na mnie. Razem wróciliśmy do Kadic. Po drodze zobaczyłam biegnącą i zrozpaczoną Aelitę.
-Powinnam iść za nią..-przytuliłam się do Ulricha.
-Uważaj na siebie!-powiedział i objął mnie pewniej w talii. Pocałował mnie i wypuścił z objęć.
Szłam przed siebie gdy doszłam do Pustelni. Stary dom wzbudzał we mnie dreszcze. Znałam go jak swój własny, więc wiedziałam gdzie się udać w poszukiwaniu Aelity. Znalazłam ją w pokoju na górze, leżała  zwinięta w kłębek na łóżku.
-Co się stało?-spytałam, była mi ona bliska jak siostra, której nigdy nie miałam.
-Mam już dość!!-wykrzyczała w poduszkę zszarzałą ze starości.
-Czego?-zapytałam troskliwym tonem.
-Laury.-wydusiła- Wszystko się przez nią psuje!!
-Pokłóciłaś się dzisiaj z Jeremim, prawda?- kiwnęła mi tylko głową -Opowiedz mi..
                                                            * ~ *
(perspektywa osoby trzeciej)
-Jeremi..-powiedział dziewczyna o różowych włosach.
-Musimy powiedzieć o tym Laurze!-blondyn był trochę wytrącony z równowagi.
-Nie możemy, nikt jej nie ufa!-Aelita podniosła trochę głos.
-Ja jej ufam.
-Tylko, dlatego, że jest twoją dziewczyną.
-Ali* zrozum ona może nam pomóc..
-Nam?!
-Tak nam.
-Aha… Czyli mam rozumieć, że ja jestem już starym śmieciem, który trzeba wymienić na lepszy model, tak?
-Nie…Po prostu odniosłem wrażenie, że nie masz czasu…
-A mam go aż nadmiar..-stwierdziła dziewczyna.
-Ale i tak jestem za tym by ją powiadomić o tym..
-Odkąd ona się pojawiła nic się nie układa…Byłam i jestem zakochana w tobie, ale ty tylko Laura i Laura-łzy płynęły ciurkiem po jej twarzy-Od jej przybycia tylko się kłócimy i tym sposobem tworzymy problem też dla reszty przyjaciół.- Aelita postanowiła odejść.
-Aelita poczekaj..
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
                                                              * ~ *
(perspektywa Yumi)
-Nie martw się..- nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Dałam jej chusteczkę i w ciszy wróciłam z nią do Kadic. Będąc na dziedzińcu dostałam sms’a od Ulrich, w którym tłumaczył mi, że Odd zaplanował randkę dla Sisi i dla niego nie uprzedzając nikogo.
-ODD!-krzyknęłam gdy zobaczyłam Włocha na dworze…
                                                           * ~ *
*Ali-skrót Aelita

Nie okłamujmy się jest do dupy, przez to, że totalnie nie mam czasu. Miałam też problemy z komputerem. Mi się nie podoba, ale wam kto to wie…  

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 13

                                                                       ♥♥♥
Do dyskoteki były jeszcze trzy godziny, siedziałam z Aelitą przy szafie szukając ubrań. Przymierzałyśmy rożne sukienki ,a wszystko walało się na ziemi. Przyszła do nas Rachel która nie wyrabiała już z Sisi
-Hej, mogę u was posiedzieć?-zapytała blondynka.
-Hej, tak pewnie.-powiedziałam wyrzucając kolejne ubrania na łóżko.
-Nie idziesz na dyskotekę?-zapytała Aelita, która robiła to samo co ja.
-Nie..-powiedziała u usiadła na krześle.
-Dlaczego?-dopytywałyśmy.
-Nie ma z kim iść, nie chcę mi się w ogóle iść.-wyżaliła się Rachi.
-Ja ci już załatwię towarzystwo, więc lepiej leć po sukienki. Pomożemy Ci wybrać.-wyszłyśmy w tym samym czasie. Weszłam na piętro chłopaków. Po raz pierwszy od bardzo dawana weszłam do pokoju Williama. On się świetnie nada.
-Hej Willi.-powiedziałam wchodząc do pokoju.
-Hej, po co przyszłaś?
-Mam sprawę..
-Jaką?
-Czy poszedłbyś z Rachel na dyskotekę?
-A skąd wiesz, że nikogo nie mam?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Masz kogoś czy nie?-byłam nieco zirytowana jego podejściem.
-Nie mam..
-To pójdziesz z nią?
-Pójdę, o której mam się stawić?
-Bądź pod moim pokojem o 17.50.-powiedziałam i wróciłam do pokoju. Wybrałyśmy sukienkę dla siostry Jeremiego. Była lawendowa z koronką, ubrała do tego czarne szpilki. Ja ubrałam czarną sukienkę z koronką, ale dla odmiany założyłam fioletowe szpilki. Aelita, jak to Aelita założyła różową rozkloszowaną sukienkę, do tego jasne balerinki na niskim koturnie. Przygotowanie zajęło nam sporo czasu za nim się obejrzałam była 17.50.
-Rachel wyjdź na chwilę z pokoju.-otworzyłam drzwi a dziewczyna posłusznie wyszła.
                                                      ~*~
-Hej.-zaczął speszony William-Ślicznie wyglądasz..
-Dzięki, a co ty tu robisz?
-Przyszedłem Cię zabrać na tańce, o ile zgodzisz się pójść ze mną..
-Chętnie z tobą pójdę..-powiedziała blondynka i na jej twarzy zabłysł delikatny rumieniec. Chłopak złapał ją za rękę i ruszył do wyjścia.
                                                       ~*~
Aelita wyszła chwilę temu. Rozmyślałam o tym co będzie jak skończę gimnazjum, przerwało mi pukanie do drzwi.
-Hej Yumi.-Ulrich przytulił mnie mocno tak jakby się bał, że więcej mnie nie zobaczy. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, gładząc go lekko opuszkami po plecach.
-Coś się stało?-dalej byłam w niego wtulona.
-Zdrzemnąłem się i miałem koszmar, gdzie wpadłaś do morza cyfrowego  i cię więcej nie zobaczyłem, gdyż Jeremi nie mógł cię przywrócić.-mówił o dziwo bardzo spokojnie, nie wypuszczając mnie z objęć.
-Spokojnie nic mi nie jest. Jestem tu przy tobie…-odchyliłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Było widać dużą ulgę.
-Kocham Cię.-pocałował, mnie czule i delikatnie.
-Ja ciebie też.-odkleiłam się od niego i poprowadziłam go na sale gimnastyczną gdzie była dyskoteka.
Świetnie się bawiłam,  widziałam też Rachel, która była w niebo wzięta z Willem. W połowie potańcówki musiałam zmieniać buty na obcasie na trampki, dlatego, że strasznie mnie nogi rozbolały. W butach na płaskiej podeszwie byłam trochę niższa od mojego towarzysza. Leciał wolny kawałek tańczyłam wtulona w Sterna kiedy zaczepił nas Jeremi mówiąc ,że Xana atakuje. Szczęście, że zmieniłam buty, bo miałabym murowaną glebę biegnąc do fabryki.
-Do skanerów.-Jeremi zarządziła a sam siadł przed monitorem.
-Tylko z dala morza! OK?-popatrzył na mnie nie dając mi innego wyboru.
-Ok.-uniosłam niewinnie ręce by zrozumiał, że nie zrobię nic głupiego.
To samo uczucie co zawsze, ten sam dreszcz i znów ląduje w mojej wirtualnej postaci.
-Gdzie ta wież?-spytał Odd.
-Na południe od was. Musicie się przejść, gdyż pojazdy nie chcą się zwirtualizować .
Doszliśmy o dziwo dość szybko. Przy wieży czekały na nas  4 kraby, 6 bloków i 8 karaluchów.
-Nie damy rady ich załatwić.-mówił Ulrich patrząc jak William znika. Zestrzeliłam 3 bloki, ale dostałam od kraba. Normalnie powtórka z rozrywki. Aelita załatwiła karaluchy lecz tak jak ja dostała od kraba.
-Nie ma szans..-zrezygnowana chowałam się za skałą-Po dwóch strzałach wypadać? To jakiś absurd.
-To jest wręcz niemożliwe!!- krzyczał Odd niszcząc z Ulrichem bloki.
-Dobra jeszcze kraby i któreś z was leci do wieży.-usłyszałam głos Jeremiego. Jakimś cudem Aelita dotarła do wieży i ją dezaktywowała. Po powrocie na ziemię stanęliśmy wszyscy na około fotela Einsteina. Stern objął mnie w pasie stojąc za mną.
-Chciałbym, aby Laura znowu mi pomagała przy misjach w Lyoko..-mówił Belpois.
-Nie.-powiedziała stanowczo Aelita, która wyglądała jakby się miała zaraz rozpłakać.
-Sądzę, że możemy jej zaufać..-mówił dalej chłopak.
-Żadne z nas jej nie zaufa. Nie rozumiesz?-wtrąciłam się ze swoją uwagą.
-Dlaczego?-Jeremie dobrze wie jak nas zdenerwować.
-Jej ojciec chciał ją zabrać do domu to pokazała mu Super-kompa, potem wystawiła nas na Tyrona, to nie jest normalne.-Odd spokojnie wytłumaczył mu o co nam wszystkim chodzi.
-Jest moją dziewczyną, a ja jej ufam.
-A my jesteśmy zgraną paczką od kilku lat, a nie dni i nie zaufamy jej ponownie.-lekko wyrwałam się z objęć Ulricha i weszłam do windy-Co najmniej ja nie mam zamiaru.
Zaraz za mną ruszyła Aelita, Odd, Ulrich i William, który miał chwilę zawahania. Został tylko blondyn, który jej ufa ponad wszystko i znowu nas zostawia dla niej. Nie jest to pod żadnym względem fair.
                                                                  ~*~

Rozdział o 8 rano, gdyż mam później do szkoły i mogłam go teraz skończyć. Oczywiście przepraszam za jakiekolwiek błędy. Ten wpis jest trochę spóźniony przez to, że mój laptop był oddany do czyszczenia i wymiany klawiatury. Mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 12

                                                     ♥♥♥
Zwykła i nudna środa. Siedziałam na trzeciej lekcji- matematyce z Willem. Rozmyślałam co mam ubrać na dyskotekę w piątek. Przerwały mi wibracje telefonu włożonego do kieszeni. Był to sms od Aelity
                            Yumi spotkajmy się teraz w parku!
                              Weź też Williama, naprawdę
                               poważna sprawa!
                                                            Aelita
Nie miałam bladego pojęcia o co chodzi i wyrwałam kartkę z zeszytu na której napisałam:
William musimy zerwać się z lekcji!!
Po co?
Aelita pisze, że to ważna sprawa!
Masz plan jak się zerwać?
Po tym zdaniu zgłosiłam się i powiedziałam, że boli mnie brzuch. William zaoferował, że mnie zaprowadzi do pielęgniarki. Kiedy wyszliśmy z budynku od razu pobiegliśmy do parku. Wszyscy już tam stali
-O co chodzi?- zapytałam lekko zdyszana.
-Nie teraz musimy biec do fabryki!!-odpowiedział mi blondyn w okularach i ruszył w stronę wejścia do kanałów. Dotarliśmy do fabryki, jak zwykle wszystko stare i pełne kurzu. Weszliśmy do windy, zjechaliśmy na sam dół gdzie znajdowała się sala z super-komputerem. Jeremie włączył maszynę i wszedł z powrotem do windy. Wjechaliśmy na piętro gdzie znajdowało się królestwo Einsteina.
-Czemu znowu to robimy?-powiedziałam tłumiąc uczucia przepływające przeze mnie.
-Xana wrócił i aktywował wieżę w sektorze pustynnym. Prawdopodobnie Tyron włączył swój komputer kwantowy i tym samym pozwolił włączyć się temu wirusowi ponownie.- powiedział okularnik włączając holo-mapę .
-Czyli mamy iść i znowu z nim walczyć?-zachwycony był chyba tylko Della Robia.
-Sprawa jest taka, że jeśli was zwirtualizuje do Lyoko będziecie narażeni na ataki spektrum. Przydadzą się też stare zegarki do mierzenia poziomu kodów jakie wam zostaną. Kody mają wszyscy oprócz Williama.-wyjaśnił Belpois-A teraz biegiem do skanerów..
Pierwsza weszłam ja i Aelita. Jeremi odmówił swoją formułkę i znów poczułam ten dreszcz. Znajdowałam się w sektorze pustynnym, chwilę potem obok nas wylądowała reszta.
-Jeremie gdzie jest ta wieża?-zapytał koci wojownik.
-Yyyy..38 stopni na północ-usłyszeliśmy-Zsyłam wam pojazdy, tylko z hulajnogą jest jakiś problem.
-Okej-rzekłam i wsiadłam na motor Sterna jednocześnie przytulając się do niego. Zatrzymaliśmy się za skałą, która chroniła nas od 4 bloków, 2 tarantul i 3 krabów. Wystrzeliłam wachlarz i zabiłam jednego z kraba, lecz dostałam od drugiego. Odd w tym momencie zestrzelił bloki, jeden za drugim. Poczułam kolejny strzał i wylądowałam w skanerze. Udałam się do pomieszczenia gdzie siedział Jeremie
-Jak im idzie?-zapytałam.
-Nie najlepiej, Ulrich też zaraz wróci-powiedział okularnik.
Zostały im cztery potwory, a sobie nie radzą. Wystarczą tylko dwa uderzenia i wracamy do rzeczywistości. Jakimś cudem Aelita przedostała się do wieży. Kiedy wszyscy wrócili zaczęły się rozważania o naszej walce
-Xana jest coraz silniejszy i ledwo dajemy sobie z nim radę-mówił rozzłoszczony Einstein.
-Ma rację, dostałam 2 razy i nie było po mnie śladu.-siadłam na ziemi opierając się o ścianę. Wszyscy się dosiedli.
-Musimy popracować nad bronią.- stwierdziła różowołosa patrząc znacząco na blondyna.
-Jeśli Xana jest tak silny bez waszych kodów, to co będzie jak je dostanie w swoje łapy? –zaczął rozmyślać William.
-Nie wiem i nie chciałbym się przekonać…-wymamrotał Belpois.
Wróciliśmy do szkoły i skończyliśmy nie zwykle nudny dzień. Od dziś moje życie znów nie jest normalne. Znów zaczyna się coś co ukrywaliśmy przez dobre 2 lata. Mam nadzieję, że znajdziemy sposób na Tyrona i Xanę i pokonamy ich raz na zawsze.
                                             (~)

Wyszedł, krótszy niż chciałam. Oczywiście przepraszam za moje błędy. Następny rozdział pojawi się jutro(mam nadzieję). Mam nadzieję, że będzie się podobać. J

Rozdział 11

                                                      ♥♥♥
Rano obudziłam się przed budzikiem, więc miałam szanse wyłączyć go za nim zadzwonił. Była 6.50, a śniadanie zaczyna się o 8.30, więc miałam jeszcze dużo czasu. Podeszłam do szafy i zapytałam sama siebie ‘Jak można mieć taki bałagan?’. Wygrzebałam granatowe rurki, bo innych nie mogłam znaleźć, czarną koszulkę z nadrukiem i czarną rozpinaną bluzę, do tego czarne trampki. Poszłam do łazienki, dziwne było to, że nikogo oprócz mnie tam nie było. Umyłam zęby i uczesałam włosy. Wychodząc wpadłam córką dyrektora
-Patrz jak chodzisz pokrako!-wykrzyczała.
-I ty się dziwisz, że Ulrich cały czas Cię odpycha!-śmiałam się ledwo łapiąc każdy oddech, ktoś jej chyba wywinął straszny numer w nocy, bo była cała w bitej śmietanie.
-O czym ty mówisz?-zapytała oburzona Sisi.
-Spójrz w lustro..-powiedziałam i wyszłam, chwile potem dobiegł mnie straszliwy krzyk. Wróciłam do pokoju spakowałam torbę na lekcje. Nie miałam co zrobić z pozostałym czasem, więc ogarnęłam moje ubrania.
-Hej-powiedział ktoś zaspany za moimi plecami, była to Aelita.
-Hej.
-Jak się spało?
-Nawet dobrze.-odpowiedziałam-Jeśli wybierasz się do łazienki to błąd.
-Dlaczego?
-Ktoś wysmarował Sisi bitą śmietaną i jest strasznie wkurzona.- roześmiałyśmy się razem. Przerwało nam pukanie do drzwi.
-Hej-zabrzmiał głos Rachel.
-Hej widziałaś Elizabeth?-zapytałam.
-A myślisz, że kto to zrobił?
-Ty?!-wypowiedziałyśmy się na raz z Aelitą.
-Łaziła całą noc mówiąc ‘Dlaczego on woli Yumi?’ ,‘On będzie mój!’, ‘Jak można nie chcieć takiego ideału?’ –mówiła blondynka naśladując głos Delmas- Potem chciała się dowartościować i wmawiała sobie, że jest piękna. Więc się jej odpłaciłam kiedy zasnęła.
-Jesteś okrutna, ale podoba mi się to!-powiedziałam, a Aelita czmychnęła do łazienki.
-Ty jesteś z Ulrichem, prawda?-zapytała.
-Tak…-czułam jak rumieńce robią mi się na twarzy.
-A Aelita ma kogoś?-Rachi pytała dalej.
-Aktualnie jest z Oddem, ale teraz po tym pocałunku z twoim bratem nic nie wiem. Prosił ją by spotkała się z nim dziś wieczorem, i też nie wiem czy się zgodziła.
Zrozumiałam wtedy, że moja przyjaciółka ma przed sobą ciężki wybór. Kiedy wróciła Stones zeszłyśmy w trójkę na śniadanie. Siedziałam naprzeciwko różowowłosej i blondynki, rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, kiedy dostałam całusa w policzek. Dosiedli się do nas chłopaki, była chwilowa cisza kiedy przerwała ją Elizabeth
-TY!!-wykrzyczał czerwona jak burak wskazując na Rachel.
-Ja?-zapytał wskazywana zagadkowo.
-Nie udawaj, że nie wiesz!!
-Ale o co Ci chodzi?
-Jak to o co? O bitą śmietanę!!
-Sisi..-przerwał kłótnie William-Ja rozumiem, że masz brak..
-Ja braki? Spójrz na siebie!-oburzona odeszła do innego stolika.
-Co ty jej zrobiłaś?-zapytał siostrę Jeremiego unosząc jedną brew. Opowiedziała im to samo co mi i Aelicie wcześniej. Wszyscy wybuchli śmiechem kiedy zadzwonił dzwonek.
-Idziecie?-zapytałam Willa i Rachi po czym wyszłam ze stołówki i poszłam na pierwszą lekcje.
Wszystkie lekcje strasznie się dłużyły, do tego masa kartkówek, nauczyciele naprawdę nie mieli dla nas litości. Zadzwonił ostatni dzwonek, chciałam iść już do pokoju kiedy William powiedział, że coś zgubił i błagał mnie żebym mu pomogła. Nie miałam bladego pojęcia czego szukać gdyż mi nie wyjaśnił. Kiedy szliśmy w stronę Sali od chemii zadzwonił do niego telefon
-OK…Już idę…Zaraz będziemy-mówił krótko do rozmówcy. Pociągnął mnie w stronę pokoju, otworzyłam drzwi
-WSZYSTIKEGO NAJLEPSZEGO!!-krzyknęli wszyscy zebrani w pokoju. Bardzo mnie to zaskoczyło, że oni pamiętali o moich urodzinach, a ja sama o nich zapomniałam. W pokoju było pełno ozdób urodzinowych, a na biurku stał tort z zapalonymi świeczkami.
-Pamiętaliście..-byłam pod wielki wrażeniem, przytuliłam wszystkich.
-Teraz tort!!-krzyknął Della Robia.
-Jesteś aż tak głodny?- zapytała Aelita.
-Pomyśl życzenie…-powiedział Stern, po czym zdmuchnęłam świeczki. Zjedliśmy tort i chwile siedzieliśmy w ciszy.
-Prezenty!!-powiedziała do mnie Aelita pełna entuzjazmu, wręczając mi płaską paczkę owiniętą fioletowym papierem. W środku kryła się ramka z kolażem wspólnych zdjęć z przyjaciółmi. Postawiłam ją na nocnym stoliku by codziennie rano na nią patrzeć.
-Teraz ode mnie.-paczkę wręczył mi Odd. Był to kubek z napisem ‘NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA EVER’. Od Williama dostałam bransoletkę z  dwiema zawieszkami: gwiazdką i serduszkiem.
-No to chyba moja kolej...-stwierdzi Ulrich i dał mi nie wielkie pudełeczko, które skrywało, łańcuszek z serduszkiem na którym były wygrawerowane nasze imiona. Mocno przytuliłam się do niego. Siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy o nowych filmach wchodzących do kin. Było około godziny 18.30. 
-Ja muszę się zmywać, moi rodzice przyjechali do Francji i obiecałem im, że zjem z nimi kolacje.-odezwał się w pewnym momencie czarnowłosy.
-Dobra nie ma sprawy!-odezwałam się by nie myślał, że jestem zła.
-Ja też idę, Jeremie prosił mnie bym z nim porozmawiała-rzeakła Aelita, wzięła kurtkę i wyszła.
-A ja nie będę wam przeszkadzać…-Odd też postanowił wyjść. Siedzieliśmy sami w ciszy. W pewnym momencie Sterna i mnie dzieliło kilka milimetrów. Chwilę potem całowaliśmy się namiętnie, ale jakże delikatnie.
-Yumi..-przerwał pocałunek Ulrich
-Tak?
-Poszłabyś ze mną na dyskotekę Andrzejkową?-jak mogłabym odmówić tym mocno brązowym oczom.
 -Oczywiście, że pójdę!-powiedziałam i wtuliłam się w niego.
                                                   (~)
Aelita siedziała na ławce w parku czekając na Jeremiego, który w końcu się pojawił i siadł obok niej.
-O czym chciałeś porozmawiać?-zaczęła sucho różowo-włosa.
-To co się wydarzyło na scenie…-zarumienił się lekko blondyn- Były to moje uczucia, które tłumię w sobie od kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem.
-Szkoda, że mówisz mi to w takim momencie..
-Wiem, że jesteś z Oddem…
-Nie jestem już z nim, za nim tu przyszłam powiedział mi, że nie może ze mną być, bo wie, że dalej coś do ciebie czuje. Jedyne co nas teraz może łączyć Jeremie to przyjaźń nic więcej.
-Czyli już zgoda tak?
-Tak.
                                                   (~)

Jest i numer 11.  Strasznie nie chciało mi się tego pisać, ale nie wiem dlaczego dalej pisałam. Teraz mam więcej pomysłów i może rozdział 12 ujawni się  jeszcze dzisiaj.
Dodałam obrazek dnia. Będzie on się pojawiał codziennie chyba, że coś mi nie wyjdzie to pojawi się po kliku dniach. Nie zawsze będzie on nawiązywał do Lyoko.