niedziela, 28 grudnia 2014

ZAWIESZAM

Zawieszam tego bloga. Nie mam weny, ani  chęci do pisania.  Miałam tu dodać jakieś nawiązanie do świąt, ale mi po prostu nie wyszło i dodam je później przez co zmienię, trochę czas, a chciałam nadążać z tym w rzeczywistości. Nie wiem, kiedy coś dodam, tydzień, dwa lub miesiąc minie za nim powrócę. Wszystkich czytelników przepraszam za to rozczarowanie.

PS    To, że zawieszam tego bloga nie oznacza, że drugiego też. Na razie z tym sobie nie radze.

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 17

Dzień jak co dzień. Wyjątkowe jest tylko to, że dziś jest szkolna Wigilia. Dyrektor stwierdził, że czas najwyższy zrobić taką szkolną niż klasową. Co ze mną i Ulrichem? Jest jak było. Nie potrafimy rozmawiać na jakikolwiek temat, coś zawsze prowadzi do kłótni. Staram się jak mogę, ale to mi po prostu nie wychodzi. Nasze relacje są strasznie napięte. Z Aelitą nawet nie gadałam. Cały czas mnie unika. W nocy wkrada się do pokoju, kiedy ja już śpię, a rano gdy się budzę już jej nie ma. Nie rozumiem co się stało. Zawsze była mało konfliktową dziewczyną, a teraz, wszystko się zmieniło, robi rzeczy, które do niej w ogóle nie pasują. Jakby nie była sobą.
       Do mojego pokoju przyszedł Odd. Nigdy do mnie przychodził jako do mnie nie. Zawsze chciał coś od różowowłosej.
-Hej?-wplatałam akurat ostatnią wsuwkę do włosów.
-Co się dzieje w naszej paczce?-Odd rzucił się na moje łóżko i popatrzył w sufit.-Ulrich nie chciał mi nic powiedzieć.
-Aelita, całowała się z Ulrichem, on mnie przeprosił, ja zarządziłam przerwę w naszym związku, Ali mnie unika.-powiedziałam na jednym wdechu-To tak w skrócie..
-Ale Aelita nie unika tylko ciebie, tylko nas wszystkich, a na lekcjach jej w ogóle nie ma…-wypowiedź Włocha wzbudziła we mnie zmartwienie, czyli coś się z nią stało.
-Wiem, tyle, że wraca kiedy śpię bo słyszę skrzypienie drzwi, ale jestem zbyt zmęczona by wstawać, a rano już jej nie ma…
-Dobra, zajmiemy się tym później, teraz trzeba iść na tą Wigilię by Jim się nie darł, że się spóźniamy!-ostatnie słowa, zaakcentował podobnie jak Jim i dlatego do sali gimnastycznej weszłam uśmiechnięta.
-Boże jak ty ślicznie wyglądasz!-Rachel jak zwykle musiała skomentować mój strój, czyli czarną klasyczną sukienkę, z ¾ rękawami i białym kołnierzykiem, do tego zwykłe czarne baleriny.
-Ty też!-odpowiedziałam, a ona złapała mnie za nadgarstek i zaciągnęła do stolika, przy którym siedział już Odd i William.  Rozmawiał praktycznie tylko nasz stolik. Gdyby nie my, to można by pomyśleć, że ktoś umarł. W pewnym momencie Will i Rachi gdzieś wyszli. Ja ich po prostu nie rozumiem, raz są razem, raz nie. Chyba ją zapytam jak to jest między nimi.
-Odd gdzie lezie…-nie zdążyłam dokończyć, gdyż już nie był w zasięgu mojego głosu-Nieważne…- mruknęłam sama do siebie i zaczęłam bawić się telefonem.
-Zgadnij kto?-ktoś zakrył mi oczy rękami, niestety ta osoba miała pecha, dobrze znam tę barwę głosu.
-Ulrich…-odparłam uśmiechając się.
-2 tygodnie bez ciebie! Ile jeszcze?-spytał, a ja momentalnie posmutniałam.
-Dobrze wiesz, że to drażliwy temat i prosiłam…
-Yumi… Ile to jeszcze potrwa?-jego ton głosu trochę się zburzył-Tydzień, dwa, miesiąc czy rok? A może sobie całkowicie odpuścimy?
-Proszę Cię, nie zaczynaj kłótni!-po mojej twarzy popłynęła łza, której nie otarłam. Niestety ma on całkowitą racje.
-Ja ją zacząłem? Chyba…-zakryłam mu buzie ręką.
-Nie ważne potem to skończymy…Właśnie zauważyła Aelitę i muszę za nią iść…
-Musisz?
-Wytłumaczę ci po drodze!-złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi. Biegliśmy za Stones, kiedy przed nami ukazało się wejście do fabryki. Obydwoje zeszliśmy, na dół. Przestraszyłam się szczura i dlatego znowu miałam pretekst by złapać go za rękę. Sternowi sprawiło to chyba przyjemność, gdyż splótł nasze palce zamiast tkwić w zwyczajnym uścisku.
-Aelita jest w Lyoko…-mówię patrząc na holo-mapę, która była włączona.
-Dzwonie do Jeremiego.-powiedział Ulrich wyjmując telefon.
Niecałe 10 minut później pojawił się Einstein i Odd. Cały czerwony od złości siadł przed monitorem.
-Nieee!!!-głos Belpois rozniósł się po pomieszczeniu.
-Co jest?-Della Robi trochę znudzony, stukał palcami w ścianę.
-Tyron, przy ostatniej misji w Korze wszczepił jej jakiś Kod, który teraz pozwala ją kontrolować…
-To jak my ją uwolnimy?-spytałam załamując lekko głos-Skoro on ją kontroluje, to chyba dowie się też o naszych zamiarach…
-Tego nie wiemy, ale jest coś jeszcze.-Jeremy nie wyglądał najlepiej, rozczochrane włosy, przekrzywione okulary, to raczej nie jego styl.
-Mów co…-podeszłam do niego.
-Trzy uczucia, trzy wartości, i trzy dobre odpowiedzi, jednak jedna najważniejsza, uwolnić od wszystkiego może…
                                                    ~   *   ~

Będzie się działo. Mam trochę okrutne plany, ale mam nadzieje, że nie wyjdą aż tak drastycznie. Temat Aelity  i tej magicznej zagadki zostanie poruszony później, gdyż dwa kolejne wpisy planuję typowo świąteczne. Mam nadzieję, że będzie się podobać J  

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 16cz.2

Ulrich złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął na sale gimnastyczną . Byliśmy ukryci pomiędzy materacami. Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie całując namiętnie i za każdym razem coraz łapczywej. Pewnie domyślił się, że to ja ale chcę się dowiedzieć jak zakończy się ta sytuacja. Chłopak rozpiął mi sukienkę.
-Yumi…-wyszeptał moje imię z niezwykłą tajemniczością.
-Tak?-zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
-Następnym razem jak chcesz nam wykręcić numer to uważaj na rękę, którą pokazujesz. Ok?
-Cały czas o tym zapominam…-zacisnęłam prawą dłoń w pięść. Ulrich chcąc wykorzystać moją chwilową  nie uwagę, zaczął bawić się ramiączkiem od sukienki, kiedy po prostu się uśmiechnął i zapiął z powrotem ubranie i położył ręce na mojej tali.
-Kiedyś na pewno ci się uda…
-O ile będę próbowała.
-A teraz bardzo cię proszę idź się przebrać, różowy to nie twój kolor.-odprowadził mnie pod pokój-I ładnie ci w czerwonych włosach.-już myślałam, że nigdy tego nie skomentuje.-Wróć jak będziesz w normalnych ubraniach.
Weszłam do pustego pokoju i chwyciłam ubrania, które wcześniej zostawiłam na krześle. Gdy się przebrałam strasznie źle się poczułam. Wolno doczłapałam się do pielęgniarki. Powiedziała mi żebym odpoczęła i nigdzie już dzisiaj nie wychodziła. Cały dzień czułam się dobrze, a akurat teraz coś mnie musi brać. Wolno kroczyłam przez słabo oświetlony korytarz. Otwierając drzwi do mojego pokoju, coś po prostu we mnie pękło. Tego widoku nigdy w życiu nie zapomnę. Ulrich całujący Aelite to ostatnia rzecz o jakiej bym kiedykolwiek pomyślała   bym.
-Wybaczcie, że wam przeszkadzam…-nie powstrzymując już łez stałam jak sparaliżowana
-Yumi…-Stern popatrzył na mnie, nie zrobiłam nic innego jak wybiegłam z pokoju. Biegłam przed siebie. Przez myśl mi przeszło, że może Xana za to odpowiada, więc szybko wróciłam się do pokoju Einsteina.
-Jeremie…Czy Xana nie przypuścił ataku?-lekko zdyszana wkroczyłam do pokoju Belpois.
-Poczekaj..-chłopak wyciągnął laptopa-Nie, a coś się stało?
-Aelita całowała się z Ulrichem…-blondyn, po prostu się załamał-Myślałam, że Xana mógł się do tego przyczynić, ale najwidoczniej nie..
Wielkimi krokami zbliżają się święta, a moje życie wywraca się do góry nogami i wszystko się psuje. Najlepszy i pod innym względem najgorszy dzień na świecie. Wolnym krokiem ruszyłam do pokoju Rachel.
-Hej.-udając, że nic się nie stało weszłam do jej pokoju, zauważyłam, że rzeczy Sisi nie ma.-O co chodzi?
-Wyprowadziła się do swojej niby ‘przyjaciółki’, więc to miejsce jest wolne.-ona potrafi poprawić mi humor, niestety nasze śmiechy przerwało pukanie do drzwi. Rachel wstała i otworzyła drzwi.
-Yumi, ktoś do ciebie…-posłusznie wyszłam, nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Nie wiem co on sobie wyobraża, że powie słowo PRZEPRASZAM, i wszystko będzie w porządku, jak gdyby nigdy nic.
-Chciałem cię przeprosić…-jego przewidywalność mnie dobija, niestety zauważyłam łzy, które spływają mu pojedynczo po policzkach.
-Przepraszasz mnie za to, że was widziałam, czy za to, że was to przerosło i nie daliście rady tego ukryć?-nie panowałam nad emocjami, nie dało się ukryć, że jestem zła i do tego płaczę.
-Przepraszam cię za to, że w ogóle do tego doszło, ona sama przyszła i jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie..
-A ty się temu poddałeś!-okropne stwierdzenie, ale tak bardzo prawdziwe-Ty teraz twierdzisz, że to jej wina, a jak z nią będę rozmawiać to wyjdzie, że jednak to twoja wina. Więc wina jest wasza i pogódź się z tym.
-Ja nie chciałem, dobrze wiesz, że to ciebie darzę tym niezwykłym uczuciem…Kocham cię…
-Ulrich…Wytłumacz mi jedno co ty sobie myślałeś, że od tak ci po prostu wybaczę. Pamiętaj o tym, że ja już raz to przerabiałam i ten związek się po prostu zakończył…
-Wiem co się wydarzyło…A ja bardzo tego żałuję, że tym razem to ja zadałem ci dużo…- objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.

-Musimy zrobić sobie przerwę, mnie to po prostu przerosło. Muszę sobie wszystko spokojnie przemyśleć…Mam nadzieję, że zrozumiesz..-dałam mu całusa w policzek i odeszłam. 

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 16 cz.1

      Minął tydzień od pojawienia się blizny na prawej dłoni. Pieczenie i okropny ból czułam tylko trzy razy w tym tygodniu. Sisi wciąż nie daje mi spokoju z tą gazetką. Udało nam się chwilowo uśpić Xanę. Jeremy mówił, że wirus, którego wgrał podziała jeszcze kolejny tydzień, ale mimo to i tak cały czas nie odrywa wzroku od komputera. Aelita prawie wybaczyła Einsteinowi, ale nie wie jak wyciągnąć go sprzed laptopa. A Odd przyjął sobie na cel Rachel, której ostatnio nie układa się z Williamem. Tydzień, krótki, ale jak dla mnie wiele się wydarzyło. Teraz próbowałam znaleźć Ulricha, który skutecznie chował się przez cała sobotę. Przypomniałam sobie, że Ulrich wspominał mi o miejscu na dachu Kadic. Wiem, że przesiaduje tam gdy chce pobyć sam. Przeszłam przez korytarz gdy dotarłam do starej i zakurzonej drabiny. Rozejrzałam się czy nikt nie idzie i wspięłam się po niej. Szczęście, że miałam na sobie 2 grube bluzy inaczej bym chyba zamarzła. Zobaczyłam poduszki ułożonej jakby w ‘fortece’ wśród których siedział Stern.
-Hej.-mruknęłam cicho siadając obok niego.
-Hej.-po dłuższej chwili odpowiedział mi lecz wzrok miał wbity w jakiś punkt bardzo od nas oddalony.
-Co się stało?-znam go już tyle lat i nie wiem po co w ogóle zadaje to pytanie skoro już i tak znam odpowiedzieć.
-Nic.-standardowa odpowiedź, lecz ja nie mam zamiaru się jeszcze poddawać.
-Bądźmy szczerzy…
-Ale z czym?
-Czy okłamywanie mnie ma dla ciebie jakikolwiek sens?
-Chodzi o Williama…-nie takiej odpowiedzi się spodziewałam- Widzę jak patrzy na ciebie, a ty to odwzajemniasz.
-Zaczyna się..-cicho mówię pod nosem ledwo powstrzymując śmiech.
-To nie są żarty!-trochę poirytowany podszedł do murka, który ogradzał krawędź dachu.
-Nie jesteś mistrzem spostrzegawczości.-siadam na murku obok niego i po cichu się śmieję.
-Nie rozumiem cię.
-Zrozum, że zawsze z Willem chodziła Rachel i to do niej zawsze się uśmiechałam, a że William patrzył się na mnie to ja już nie mam nic z tym wspólnego.
-Jestem idiotą..-powiedział cicho i stanął naprzeciwko mnie, a dłonie położył na moich.
-Nie zaprzeczam..- z jego strony ujrzałam tylko uśmiech, a potem tylko namiętny pocałunek, którego pragnęłam przez cały dzień.
            Wróciłam do pokoju i ujrzałam wystrojoną Aelitę. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Gdzie idziesz?-zapytałam kładąc się na łóżku.
-Jeremy zaprosił mnie do kina.-zadowolona Aelita szukała butów w szafie aż w końcu wyciągnęła czarne buty na niewysokim obcasie.
-Powodzenia!-zdążyłam krzyknąć za nim oddaliła się od pokoju.
Siedziałam sama w pokoju i prawie zasnęłam gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-To ja.-rozpromieniona siostra Einsteina weszła do mnie do pokoju.
-Hej.-powiedziałam przeciągając się na łóżku.
-Mam pomysł!!
-Zamieniam się w słuch..
-Urządzimy babski wieczór. Najpierw pójdziemy do kina, poszwendamy się po mieście, a potem…-pokazała mi pianki do farbowania włosów jedna czerwona, a druga fioletowa.
-To lepiej się zbierajmy.-chwyciłam torebkę i kurtkę ubrałam trampki i wyszłam z pokoju.
         Poszłyśmy na komedię romantyczną. Kupiłyśmy popcorn, colę i poszłyśmy na salę. Wybrałyśmy miejsca na samym końcu. Byłyśmy my i jeszcze jakaś parka. Cały film wygłupiałyśmy się i rzucałyśmy prażoną kukurydzą . Wychodząc z Sali zauważyłam Aelitę z Jremym i od razu do nich poszłam.
-Jak film?-zapytałam i zaczęłam sączyć napój przez słomkę.
-Źle, jakieś idiotki popsuły nam całą atmosferę.-zaczęłam się dusić tylko dlatego, że pijąc zaczęłam się śmiać. Rachel jako ‘dobra przyjaciółka’ mocno uderzyła mnie ręką w plecy. Tymi idiotkami byłyśmy my, ale lepiej żeby się nie dowiedzieli.
-Chodź skarbie, bo jeszcze mi tu zejdziesz..-Rachel troskliwym tonem odniosła się do mnie po czym obydwie wybuchłyśmy śmiechem. Wyszłyśmy z kina. Po drodze do Kadic kręciłyśmy się na znakach, skakałyśmy z różnych murków i udawałyśmy rozpacz skacząc z krawężnika na ulice. Ten wieczór był jednym z najlepszych. Rachi jest taką przyjaciółką przed, którą mogę być sobą nie zachowując żadnych zasad.
    Wróciłyśmy do internatu i od razu zaczęłyśmy się za farbowanie włosów, nawet nie zauważyłam, że z krótkich włosów mam już włosy do połowy łopatek. Moje włosy z czarnych zrobiły się czerwone, mimo, że sądziłam iż nie jest to w ogóle możliwe. Rachel zafarbowała swoje na fiolet i jej akurat to pasowało. Zakręciłam moje włosy na lokówce i przejrzałam się w lustrze.
-Przebierzmy się tak by nas inni nie poznali.-zaproponowałam wyjmując jedyną różową rzecz z mojej szafy czyli sukienkę. Ubrałam do tego czarne szpilki i byłam nie do poznania.  Podreptałam z siostrą Jeremiego do pokoju Odd i Ulricha. Ją od razu poznali, ale ze mną był problem.
-Jestem Katy.-powiedziałam pierwsze lepsze imię jakie ślina mi przyniosła. Jak się bawić to na całego.
-Ulrich zabaluj sobie dzisiaj. Yumi się o tym nie dowie…-Odd mrugnął do przyjaciela, a w tym momencie moja mina musiała być bezcenna.
                                                   *   ~   *

Część druga pojawi się jutro lub po jutrze.   http://codezycie.blogspot.com/ ß---------zapraszam

środa, 3 grudnia 2014

Kolejna historia

Założyłam nowego bloga też o Kod Lyoko. Jest on o dorosłym życiu bohaterów.  Fakt, że nie mam za dużo czasu, ale drażniło mnie to, że jak pisałam o życiu nastolatków to pomysły miałam na życie dorosłych. Postanowiłam sobie zaszaleć i go założyć. Posty nie będą aż tak często jak na tym ale postaram się aby był raz w tygodniu.            
                                                                                                                     
                                                http://codezycie.blogspot.com/