sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 19

(perspektywa osoby trzeciej)
    Siedzieli oparci o ścianę, a Jeremy usilnie próbował znaleźć jakieś informacje. Na próżno. Kiedy już coś miał szybko mu to umykało i wszystko trzeba zacząć od nowa.
-Co się dzieję?-chłopak krzyknął waląc w klawiaturę pięścią.-Jak to w ogóle możliwe?
-Ale co?-reszta dobiegła i wyglądała blondynowi.
-Super-komputer sam walczy z Xaną…-przełknął głośno ślinę-Wygrywa.
-Przecież to nie mo…-Aelita zniknęła w białym świetle tak samo jak reszta.
                                                          *** 
     Yumi leżała w lesie, głowę miała opartą o brzuch Williama. Oszołomiona zaczęła się powoli podnosić i rozglądać po okolicy, nie wiedziała gdzie jest i dlaczego akurat z Willem.
-William, wstawaj!-kucnęła przy nim i potrząsnęła nim.
-Gdzie ja jestem?-chłopak się ocknął, a ona usłyszała przejeżdżający samochód, szybko pomogła mu wstać i ruszyła w stronę ulicy.
      Wybiegła na ulicę i już wiedziała gdzie jest, starała się o tym zapomnieć, nie chciała tego pamiętać.
-Świetnie, może znajdziemy drogę do domu!-czarnowłosy ucieszył się z widoku asfaltowej drogi.
-Proszę chodźmy stąd!-krzyknęła i pociągnęła go za rękę.
-Czemu?
-Proszę.-wyszeptała i z przerażeniem w oczach próbowała wbiec z powrotem do lasu. Na próżno uderzyła nie widzialną ścianę.
-Pole siłowe.-wymamrotał i  czekała na to ca ma się wydarzyć. Stała na środku ulicy a łzy ciekły ciurkiem po jej twarzy.
-Co się dzieję?-William otulił ją ramieniem i otarł łzy.
-Patrz!-wskazała na jadąc czarny samochód.
-Może nam pomogą?-ona pokręciła głową i dalej stała w miejscu, on próbował ją odciągnąć, by nie stała się jej krzywda. Nie spodziewał się jednak, że samochód przeniknie przez nich.  Z drugiej strony wyjechał drugi czerwony samochód  wpadł w poślizg i uderzył w ten, który ich przeniknął.
      William obrócił głowę, a ona patrzyła na to już bez żadnej łzy na twarzy.
-W czarnym siedziałam ja i moja rodzina..-wymamrotała-Moja starsza siostra zginęła. Ja, Hiroki, mama, tata przeżyliśmy, wyprowadziliśmy się do Francji by nic nam nie przypominało o stracie Yuko.-mówiła coraz ciszej-Nikt o tym nie wiedział o prócz naszej rodziny…Teraz wiesz też i ty.
-Tak mi przykro…-Will przytuli ją, a białe światło znowu ich ogarnęło.
                                                          ***
-Odd głąbie zejdź mi z nogi!-głos Ulricha rozległ się po pomieszczeniu, w którym znajdował się ta dwójka.-Gdzie my jesteśmy?
-To pokój moich rodziców..-Odd oniemiał-Gdzie są meble?
-Co ty wygadujesz?-Ulrich otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.
-Jesteśmy w moim domu, we Włoszech.-Odd ucichł.-NIE!
-Co się tu dzieję?-Ulrich wciąż nie wiedział o co chodzi.
- Wiesz jak trafiłem do Kadic?
-Nie.-Stern nigdy nie pytał o to przyjaciela.
-Moi rodzice, zabrali moje siostry i się wyprowadzili zostawiają mnie u babci. Babcia wysłała mnie tutaj z myślą, że rodzice się mną zainteresują, ale tak nie było. Nie widziałem ich od 6 lat, dzwonią tylko do mnie raz na 2 miesiące z myślą, że to wystarczy, można powiedzieć, że mnie porzucili.
-Nie wiedziałem.-Ulrich położył rękę na ramieniu przyjaciela i obydwoje zaczęli znikać w białym świetle.
                                                          ***
     Pod dłoniami czuła trawę, a jej różowe włosy układał letni wiatr, leżała na trawie obok blondyna, zaczęła powoli wstawać i jak wszyscy inni zastanawiać się gdzie się znajduje. Szybko ocuciła Jeremiego.
-Jeremy?-zapytała wpatrując się w chłopca, który był jej dziwnie znajomy-To nie jesteś ty?
-Tak to ja…-powiedział z zażenowaniem-Ale moje dzieciństwo nie było aż tak kolorowe..
-Co?-Aelita lekko się oburzyła-Twoje nie było kolorowe, ja mieszkałam w wirtualnym świecie i gdyby nie ty, nie wiem czy byś teraz ze mną rozmawiał twarzą w twarz..
-Nie wierzysz?-blondyn cicho westchnął i ustawił Aelitę w stronę siebie samego tylko młodszego-To spójrz.
      Grupa chłopców znęcała się nad Jeremim, połamali mu okulary, podbili prawe oko i zostawili siniaki od kopnięć. Pozbierał się i szybko uciekł do domu. Różowowłosa patrzyła w tą scenę i szybko uderzyła ją fala smutku.
-Dlatego trafiłem do Kadic, jako kujon nie miałem tu życia. Jedyną możliwością było przeniesienie mnie do internatu gdzie w końcu się zaaklimatyzowałem i zdobyłem przyjaciół i znalazłem ciebie. Za nim trafiłem gdzie trafiłem miałem prawdopodobnie gorzej od ciebie.
-To straszne…-dziewczyn rzuciła mu się na szyję i mocno się do niego przytuliła. Stali tak dopóki nie zniknęli w biały promieniach.
                                                          ***
-Yumi!-słyszała swoje imię, ale ciężko było jej otworzyć oczy-Yumi!
-Ulrich?-była oparta o kolana Sterna i mrużyła oczy by zobaczyć jakąkolwiek sylwetkę-Gdzie jestem?
 -Jesteśmy u mnie…w domu.-ciężko mu było o tym powiedzieć, będąc nie długo z Oddem, wiedział już czego ma się spodziewać i nie było to nic przyjemnego.
-To twoja przeszłość prawda?-położyła dłoń na policzku Ulricha i otarła kciukiem łzę, która spływała mu po policzku.
-Prawda.-powiedział i zamknął drzwi pomieszczenia, w którym się znajdowali. 
-Co to jest?-Yumi wstała jak na rozkaz gdy usłyszała jakieś uderzenie-To twój ojciec prawda?-Ulrich skinął głową i schował twarz w jej włosach.
-Mama starając się mnie bronić wysłała mnie do Kadic, stwierdziła, że to będzie lepsze rozwiązanie, niż to, że przez resztę życia miałbym cierpieć. Nie kłamałem mówiąc, że mam ciężkie relacje z ojcem, a ciężkie to było mało powiedziane.
                                                           ***
       Wszyscy stali znowu tak samo. Wokół Jeremiego, siedzącego przed monitorem. Wszyscy byli oszołomienie oprócz Williama, który cieszył się, że nikt nie wie o tym dlaczego tu trafił.
-Xana…-Aelita wyszeptała nazwę wirusa, z którym od lat się zmagają-On…On zniknął.
-Xana sprowadził nas w to miejsce, ale wiedział, że popełnił błąd. Objawiał się u nas pod różnymi postaciami i robił różne rzeczy abyśmy się spotkali, ale wiedział, że go pokonamy, dlatego zniknął i włączył odliczanie.
-Jremy, jakie odliczanie?-Yumi otworzyła szeroko oczy i zauważyła zegar na monitorze.
-Za minutę cofniemy się w czasie do tego momentu, który zmienił nasze życie, Xana i komputer kwantowy nigdy nie powstaną  my się nigdy nie spotkamy, każdy będzie żyć tam gdzie żył, nasz historia właśnie dobiega końca.
                                                        *      *     *

Ta przygoda dobiega końca, miała być dłuższa dużo dłuższa, ale nie mam po prostu już siły tego prowadzić. Wprowadziłam jakiś tam tajemniczy wątek, który można by rozwiązać, ale nie mam już na to ochoty. Nie zabijajcie mnie za to. Powiem tylko tyle,  że zacznę historię, która będzie tak jakby kontynuacją tej. Mam nadzieję, że się spodoba to co napisałam.

2 komentarze:

  1. Oczywiście że cię nie zabije. Rozdział bardzo super. Popłakałam się. Nie wiem czemu... Te ostatnie zdanie Jeremy'ego ja nie mogłam musiałam się popłakać. Nadal płacze... : (
    Kelly : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutny koniec, naprawdę smutny. Ale może to będzie lepiej dla nich, zobaczymy. Aelita będzie miała rodzinę i może wszyscy kiedyś się spotkają. Poruszyłaś mnie tym wpisem. No mam nadzieję na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń